Czy warto świętować „Dzień bez Diety”?

W kalendarzach świąt wszelakich 6 maj ogłaszany jest Dniem Bez Diety. Tylko czy rzeczywiście taki dzień powinien mieć rację bytu? Czym jest tak właściwie dieta i jak nie wpadać w pułapki dietetycznych restrykcji, które mogą przynieść więcej szkody, niż pożytku?
Dieta, czyli… styl żywienia i życia
Popularnie dieta kojarzona jest z odchudzaniem: dieta Dukana, Kwaśniewskiego, koktajlowa czy szereg innych, które obiecują osiągnięcie wymarzonych efektów sylwetkowych. Tymczasem, jeśli chcemy być poprawni w zakresie terminologii, tak naprawdę… każdy z nas jest na diecie.

Grecka „diaita”, od której pochodzi polskie słowo „dieta”, oznacza styl życia, sposób żywienia. Bez względu na to, czy na co dzień jesz fast foody, czy żywisz się korzonkami – masz swoją zwyczajową dietę. Patrząc na to z tej perspektywy, nie da się mówić o dniu bez diety – chyba że mamy wówczas na myśli głodówkę.
Odstępstwa od diety
Można podejść do tematu również w inny sposób – „Dzień bez Diety” jako okazja do odejścia od narzuconych sobie restrykcji. Tylko czy dieta powinna opierać się na ciągłych wyrzeczeniach, od których – właśnie w takie dni – należy odpoczywać?
Warto na tego typu dni odstępstw nie patrzeć wyłącznie przez pryzmat ewentualnych zmian masy ciała. Rzeczywiście, jeden dzień nie zrujnuje wszystkich wysiłków związanych np. z prowadzeniem redukcji masy ciała. Jednocześnie podejście polegające na wykluczaniu z diety zbyt wielu produktów i traktowaniem ich jako zakazanego owocu może prowadzić do sytuacji, w której relacja z jedzeniem ulega zaburzeniu. Rezultat? To, czego sobie odmawialiśmy, jest tym, czym się objadamy.

Dzień bez diety jako okazja do promowania dobrych postaw
Jest jeszcze jeden sposób, w jaki można podejść do „Dnia bez diety” – uczynić go okazją do rozmowy o tym, że bycie na diecie (odchudzającej) nie jest obowiązkiem, nie jest trendem, który warto powielać i że to nie wygląd jest wyznacznikiem zdrowia.
Kultura diet jest szczególnie niebezpieczna dla nastolatków, którzy będąc w trudnym okresie adolescencji, doświadczają szeregu zmian fizycznych i psychicznych. Łatwo im uwierzyć w obietnice szczęścia i pięknej – bardzo często wyretuszowanej – sylwetki, które serwują reklamy i social media. Drogą do osiągnięcia tego stanu ma być właśnie odchudzanie, które dla dorastającego i szybko rosnącego organizmu może być szczególnie destrukcyjne.

Dobre nawyki zamiast rewolucyjnych diet
Drobne zmiany sukcesywnie wprowadzane i powtarzane każdego dnia na przestrzeni czasu dają zdecydowanie lepsze rezultaty niż chwilowe zrywy. Budujące się po pewnym czasie nawyki stają się oczywistością podobną do porannego mycia zębów – nie trzeba o nich sobie ciągle przypominać. Faktem, nie dają od razu tak rewolucyjnych efektów, jakie obiecują różne programy żywieniowe służące zmniejszaniu masy ciała.
Tu jednak warto zadać sobie pytanie, co tak naprawdę jest miarą skutecznego odchudzania: ilość utraconych kilogramów czy to jak długo zostały one utrzymane?

O co warto zadbać w każdy dzień (nie tylko ten „bez diety”)?
- Nawadniaj się – podstawą powinna być woda. Minimum to 30 ml/kg masy ciała, ale każda aktywność wiąże się z potrzebą zwiększenia tej ilości.
- Zjedz 5 porcji warzyw i owoców. Zdecydowanie więcej powinno znaleźć się w menu tych pierwszych. Dobrym pomysłem na zwiększenie ilości warzyw w diecie mogą być zupy krem, w których może znaleźć się prawie wszystko!
- Wysypiaj się. Między 7 a 9 godzin dziennie – tyle właśnie powinien trwać sen dorosłej osoby. Notoryczne niedosypianie sprzyja podjadaniu m.in. ze względu na rosnący poziom greliny, czyli hormonu głodu. Do tego niewyspani jesteśmy bardziej podatni na wpływ stresu, który wiele osób zajada.
- Jedz regularnie i nie dopuszczaj do powstawania wilczego głodu – wówczas zdecydowanie trudniej o kontrolowanie apetytu.